„Popisz się talentem” 2017
Dziękujemy za udział
w konkursie literackim dla uczniów szkół podstawowych „Popisz się talentem”. Wpłynęło do nas aż 4806 prac z całej Polski. Jesteśmy pod wrażeniem! Każdy uczestnik jest zwycięzcą, ponieważ miał odwagę spróbować swoich sił. Zmierzył się z trudnym zadaniem literackim i przekuł swoje pomysły w opowieść. To wysiłek godny podziwu! Jeszcze raz gratulujemy!
Zespół Nowej Ery
Troje uczniów z kl. VI naszej szkoły po raz pierwszy wzięło udział w konkursie literackim zorganizowanym przez wydawnictwo Nowa Era. Byli to Marika H.M., Paweł M. oraz Szymon W. Swoje opowieści snuli wokół tematu „Tajemnica”. Niestety w tym roku nie udało im się jeszcze zdobyć zaszczytnych miejsc. Jednak trening czyni mistrza! Już zakasują rękawy, by w przyszłym roku znowu spróbować swoich pisarskich możliwości! Życzymy im wytrwałości i wielu sukcesów! Tu można przeczytać ich prace. [BM]
Marika
PRZEKLĘTA CIEKAWOŚĆ
Gdy Alojzy Nitka i Ziemowit Kłębek zakładali biuro detektywistyczne „Po Nitce do Kłębka”, nawet nie sądzili, że będą mieli tak dużo roboty. Już pierwszego dnia zaczęli zgłaszać się do nich obywatele pragnący wyjaśnić różne tajemnicze sprawy. Większość z tych zagadek nie przysparzała panom Alojzemu
i Ziemowitowi większych trudności. Aż do dnia, kiedy do drzwi ich biura zapukał pewien niepozorny chłopiec. Miał na imię Emil. Ubrany był całkiem zwyczajnie, mówił cicho i trochę się jąkał. Ów Emil twierdził, że ktoś go śledzi i być może chce go porwać. A wszystko przez to, że tydzień temu chłopiec znalazł na ulicy kopertę.
Nie było na niej podpisu ani adresu, więc Emil otworzył ją. W środku były dokumenty i pendrive. Dokumenty dotyczyły przeszłości trzech mężczyzn, która „nie była kolorowa”. Każdy z nich miał na koncie kradzieże, napaści, włamania i pobicia, a jeden nawet morderstwo. Następnie wziął komputer i otworzył pendriva, na którym było nagranie napadu na bank w celu rabunkowym z bronią w ręku, o którym niedawno było bardzo głośno. Emil zrozumiał, że na nagraniu są owi trzej mężczyźni, Artur Kęder, Tomasz Baron
i Konrad Bryliński.
Emil lubił kryminały, więc zrozumiał, że jeżeli Ci przestępcy dowiedzą się o Jego znalezisku, może mieć problemy. Z tego powodu wybrał się do detektywów, by razem z policją znaleźli tychże mężczyzn, teraz kiedy mają dowód ich winy. Pan Ziemowit i Alojzy po usłyszeniu historii nastolatka zgodzili się mu pomóc. Wzięli od Niego znalezioną kopertę i udali się na policję, gdzie opowiedzieli o tej sytuacji.
-Powinniśmy dać chłopcu ochronę, na wszelki wypadek- oznajmił Alojzy.
-Wyślę do Niego kogoś, podajcie mi nazwisko i adres. Chce z nim porozmawiać- powiedział inspektor Myszkowski.
-Przyprowadzimy go jutro, a nazywa się Emil Górniak ul. Zaćmienia 106, do jutra- zakończył rozmowę Ziemowit.
Tego samego dnia do drzwi Emila zapukał sierżant Zapała. Następnego dnia chłopiec razem
z policjantem udał się do szkoły, Emil wszedł do klasy, a jego ochroniarz został przed budynkiem. Po skończeniu lekcji Emil nie widział nigdzie Zapały, więc uznał, że sprawa została rozwiązana. Idąc parkiem czuł się obserwowany, więc przyspieszył, ale gdy to zrobił przed Nim pojawiło się dwóch mężczyzn, znał ich, byli to Kęder i Baron. Jeden z nich przyłożył Emilowi coś do ust, chłopiec stracił przytomność, po czym zabrali go do auta.
W tym czasie sierżant powiadomił wszystkich o zaginięciu chłopca, policja od razu wszczęła poszukiwania. Mijały dni i nic. Wieczorem państwo Górniak siedzieli myśląc o swoim dziecku, gdy nagle kamień owinięty w białą kartkę wybijając szybę w oknie wpadł do pokoju. Pan Górniak rozwinął kartkę i odczytał jej zawartość.
JEŚLI CHCECIE ZOBACZYĆ JESZCZE SYNA PRZYNIEŚCIE
NAM DOKUMENTY JUTRO O PÓŁNOCY DO LASU PRZY WYJEŹDZIE Z MIASTA INACZEJ CHŁOPAK POŻEGNA SIĘ Z ŻYCIEM
Rodzice Emila od razu zawieźli kartkę na policję, gdzie ułożono plan schwytania przestępców
i uratowania chłopca. Rodzice Emila przyszli w umówione miejsce z ową kopertą, w której rzeczywiście były dokumenty i pendrive- tyle że skopiowane. Ci przestępcy nie byli zbyt inteligentni, skoro myśleli, że dostaną dowody swojej winy bez wcześniejszego skopiowania. W kopercie znajdował się również nadajnik, by złapać ich w drodze. Zaraz po pojawieniu się na miejscu rodziców przybyli tam porywacze. Obie strony wysiadły i stanęły naprzeciwko siebie.
-Koperta!- zażądał Baron.
-Gdzie jest mój syn?- zapytała zapłakana mama Emila.
-Jeżeli nie dasz koperty, za chwilę go nie będzie!- zagroził Kędra. Pan Górniak oddał im kopertę, którą Baron szybko przejrzał.
-Zgadza się- powiedział Baron.
-Gdzie Emil?!- powtórzyła matka.
-Tu macie adres, miłego dnia!?- uśmiechnęli się nieprzyjemnie i odeszli.
Rodzice chłopca od razu udali się pod wskazany adres razem z policją. Weszli do domu, w którym rzekomo był Emil. Nagle rzeczywiście zobaczyli Emila, tylko że leżącego w dziwnej pozycji.
- Oddycha ciężko, ale żyje!- krzyknął ojciec chłopca.
Artur K., Tomasz B. i Konrad B. zostali surowo ukarani. Emil powoli wracał do zdrowia, a jego rodzice postanowili w przyszłości „uczulać go” na nieprzewidziane sytuacje.
Paweł
PRAWDZIWY SKARB
Gdy Alojzy Nitka i Ziemowit Kłębek zakładali biuro detektywistyczne „Po Nitce do Kłębka”, nawet nie sądzili, że będą mieli tak dużo roboty. Już pierwszego dnia zaczęli zgłaszać się
do nich obywatele pragnący wyjaśnić różne tajemnicze sprawy. Większość z tych zagadek nie przysparzała panom Alojzemu i Ziemowitowi większych trudności. Aż do dnia, kiedy
do drzwi ich biura zapukał pewien niepozorny chłopiec. Miał na imię Emil. Ubrany był całkiem zwyczajnie, mówił cicho i trochę się jąkał. Ów Emil twierdził, że ktoś go śledzi i być może chce go porwać. A wszystko przez to, że tydzień temu chłopiec znalazł na ulicy tajemniczy kawałek gliny, na którym było coś napisane. Gdy tylko go wyciągnął pan Nitka zauważył coś niezwykłego. Otóż na tym kawałku pod warstwą ziemi znajdowało się złoto. Czym prędzej pan Kłębek wrzucił do go archiwum i odszedł.
Pan Alojzy jako jedyny został na noc w biurze i nie mając nic innego do roboty zanurzył się w swoich myślach. Nagle, ni stąd ni zowąd do pokoju próbowała się włamać tajemnicza postać. Pan Nitka szybko schował się pod biurko i wziął pierwszą lepszą rzecz do ręki. Złodziej porozglądał się przez chwilę i zaczął przewracać papiery tak jakby czegoś szukał. Kiedy pan Alojzy zebrał w sobie odwagę i wstał, złodzieja już nie było. Podbiegł i wyjrzał przez drzwi, ale jedyne co zobaczył to deszcz. Następnego dnia, kiedy do biura przyszedł Kłębek, ujrzał kolegę stojącego z drewnianą pałką. Zdziwił się lekko, ale kiedy usłyszał o nocnej przygodzie wszystko się wyjaśniło. Detektywi postanowili pojechać pod dom Emila. Kiedy znaleźli się już na miejscu, pan Nitka zobaczył taką samą sylwetkę jak wczoraj, tyle że teraz niosła coś w worku. Jako, że pan Kłębek był pierwszy, próbował zatrzymać włamywacza, jednak on uciekając rzucił tylko w jego kierunku workiem.
Po dokładnym spenetrowaniu zawartości, okazało się że w worku były rzeczy z domu państwa Żuków.
Zagadka zaczęła przybierać na sile, ponieważ oprócz tych rzeczy detektywi znaleźli coś w rodzaju notatnika. Po jego otwarciu panowie zobaczyli informacje o napadach. Interesujący był fakt, że te przestępstwa których już dokonał zostały podkreślone. Pan Nitka łatwo odnalazł miejsce które było następne na liście. Jako dodatek do adresu znajdował się dopisek „skarb”. Detektywi natychmiast pojechali pod podany adres, a tam zobaczyli znaną im już tajemniczą sylwetkę. Pan Kłębek nie czekając podbiegł i próbował zatrzymać złodzieja. Jednak ten okazał się silniejszy i pozostawiając detektywa za sobą pobiegł
w kierunku pobliskiego lasu. Pan Nitka przewidując dalszy rozwój sytuacji schował się za drzewo i gdy tylko złodziej znalazł się w jego zasięgu podstawił mu nogę. Przestępca upadł
i został związany przez detektywów. Na miejsce została wezwana policja. Po zabraniu przez funkcjonariuszy złodzieja, detektywi wrócili na miejsce w którym znajdowały się jego rzeczy. Tam ciekawość ich wzbudziła gliniana tabliczka. Detektywi delikatnie wyciągnęli ją i wrócili do swojego biura. Z archiwum wyciągnęli całkiem do niej podobny inny kawałek gliny,
od którego zaczęła się cała ta sprawa.
Kiedy panowie połączyli je, ich oczom ukazał się napis: „Prawdziwym skarbem jest przyjaźń”. Detektywi przez chwilę patrzyli na siebie w milczeniu, aż doszli do wniosku,
że ten skarb naprawdę jest WIELKI!!!.
Szymon
Tajemnicza Walizka
Gdy Alojzy Nitka i Ziemowit Kłębek zakładali biuro detektywistyczne „Po Nitce do Kłębka”, nawet nie sądzili, że będą mieli tak dużo roboty. Już pierwszego dnia zaczęli zgłaszać się do nich obywatele pragnący wyjaśnić różne tajemnicze sprawy. Większość z tych zagadek nie przysparzała panom Alojzemu i Ziemowitowi większych trudności. Aż do dnia, kiedy do drzwi ich biura zapukał pewien niepozorny chłopiec. Miał na imię Emil. Ubrany był całkiem zwyczajnie, mówił cicho i trochę się jąkał. Ów Emil twierdził, że ktoś go śledzi i być może chce go porwać.
A wszystko przez to, że tydzień temu chłopiec znalazł na ulicy dziwną, zakurzoną walizkę. Po otwarciu jej Alojzy ujrzał dużą ilość pieniędzy, jednak nie potrafił określić
z jakiego państwa pochodzą. Po wyjęciu wszystkich banknotów zauważył ,że na dnie owej walizki leży zapieczętowany list. Gdy zaczął przyglądać mu się bliżej, był bardzo zdziwiony, ponieważ na eleganckiej, woskowej pieczęci znajdowały się inicjały M.K. ozdabiane koroną.
-Pewnie szlachcic!- przerwał ciszę Ziemowit.
-Najpewniej tak jest, dlatego ty wraz z Emilem udacie się do księgarni Ignacego i poszukacie herbu tego rodu w herbarzu - odparł stanowczo Alojzy.
-A ty co będziesz robił?- wtrącił Emil.
-Ja, drogi Emilu udam się do muzeum banknotów, aby Adam objaśnił mi skąd są te pieniądze -powiedział zakłopotany Alojzy.
Jak postanowili tak zrobili. Do celu pierwsi dotarli Ziemowit i Emil. Zadyszani wbiegli do księgarni krzycząc:
-Ignacy! Ignacy!
Nie trzeba było długo czekać aby w drzwiach pojawił się młody, rudy, piegowaty chłopiec trzymający w ręku parasolkę ,którą zamierzał się bronić. Po chwili opuścił ją i zaproponował kolegom szklankę wody. Po niespełna minucie Ziemowit krzyknął:
-Ignacy! Stary druhu, ile lat się nie widzieliśmy?
Ignacy chciał odpowiedzieć, jednak Emil wszedł mu w słowo i powiedział:
-Drogi przyjacielu, przybyliśmy tutaj, aby obejrzeć herbarz.
Chłopiec przez chwilę się zamyślił i pobiegł schodami na górę. Nieco później Ziemowit ujrzał Ignacego trzymającego w dłoni grubą księgę z napisem "Herby Collectio Ex Nobiliate Poloniae". Mimo dużej ilości stron przyjaciele cierpliwie szukali. Po trzecim przejrzeniu księgi doszli do wniosku, że herbu z pieczęci nie ma w herbarzu. Zniesmaczeni wrócili do biura, gdzie już czekał na nich Alojzy.
-Niestety w spisie herbów polskich nie ma znaku z pieczęci - wydukał z siebie Ziemowit drapiąc się po głowie.
Alojzy niewiadomo z jakiego powodu zaczął się śmiać. Gdy w końcu ochłonął, radośnie powiedział:
-Pokazałem Adamowi list.
-I co?!- zapytał oburzony, ale i zaciekawiony Ziemowit.
-Okazuje się, że skrót M.K. oznacza "Muzeum Krakowskie"- mówił Alojzy uśmiechając się pod nosem. Po minucie burzy mózgów Emil zapytał:
-No, a te pieniądze ,które znalazłem?
-To są marki niemieckie z 1882 roku.- Alojzy znów zaczął się śmiać.
-Więc dlaczego znalazłem je na ulicy?- spytał zdziwiony Emil.
-Dlatego, że kurier pomylił adres i zamiast pod 69A położył walizkę pod 96A- odparł Alojzy.
Po chwili dodał:
-Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, Adam dał mi dwadzieścia złotych za odnalezienie zguby. Zapraszam was na lody!
Wszyscy śmiejąc się ruszyli do cukierni.